O gwiazdach rock'a i szkle
Led Zeppelin wytoczyli się z samolotu. Plant chwiał się na nogach, a Johnowie nabijali się z jakiejś stewardessy. Jimmy był obrażony na cały świat, że kazano mu opuści pokład i w tak brutalny sposób przerwano mu sen. Co jak co, ale Jones miał naprawdę ciężką rękę… A na dodatek Bonham chciał za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę tej miłej pani, która poprosiła wszystkich, aby wysiedli. Tak bardzo przechylił się przez siedzenie, że spadł wprost na Page’a, który podskoczył zdenerwowany pomysłem swojego basista. Ciągle nie mógł uwierzyć, że tamten mógł tak po prostu go uderzyć! I to w twarz! No jak on śmiał!? Znali się tyle lat… Nagrali tyle wspaniałych piosenek… Chłopcy wysiedli z samolotu. Plant wzniósł ręce do nieba, aby trochę pogwiazdorzyć i aby rozprostować kości. Jimmy od razu się rozpromienił kiedy oślepiło go ciepłe, wiosenne słońce. Chłopcy czuli się jak wielcy gwiazdorzy. Zaczęli iść w taki sposób, aby zwrócić na siebie uwagę. Już po chwili zaczęto im robić zdjęcia.
Johnowie byli zachwyceni miastem.
Podobnie jak Plant i Page. Szli ulicami w poszukiwaniu jakiejś atrakcji tj. dobrego koncertu lub fajnie wyglądającego baru, aby się napić.
- Hej! A może tam! – powiedział perkusista wskazując palcem
na budynek o nazwie „Troubador”.
- Dobra! Chodźmy! – zgodzili się pozostali. W klubie jakiś
dopiero wschodzący zespół grał koncert. „Nawet są nieźli” – przemknęło przez
myśl Jimmy’emu. Zeppelini usiedli przy jednym z jeszcze wolnych stolików i zamówili coś
mocniejszego. Śmiali się i rozmawiali. Nagle zamilkli słysząc początek ich
własnej piosenki. Bynajmniej nie granej przez nich. Popatrzyli na siebie
zdziwieni i odwrócili swoje śliczne główki w stronę zespołu grającego na scenie.
Wokalista z marchewkowymi włosami nieźle popisywał się na scenie śpiewając „You’re Time is Gonna Come”. Zespół ukłonił
się, pożegnał z widownią i zszedł ze sceny za kulisy. Byli wykończeni i ledwo
kontaktowali. Nic dziwnego. Przecież podczas koncertu między nimi przewijały
się różne butelki i napoje… Zeppelini wstali od stołu i skierowali się w stronę
kulis. Brutalnie wepchnęli się do pomieszczenia ignorując niejaką ‘ochronę’ w
postaci grubego faceta siedzącego z butelką piwa i czytającego codzienną gazetę.
Spojrzeli na muzyków. Jeden z nich, blondynek z uśmiechem, tylko na nich
zerknął i zajął się swoimi narkotykami. Mulat, któremu ledwo wystawał papieros
zza włosów pakował gitarę do pokrowca. Wysoki blondyn siedział na schodach z
twarzą ukrytą w dłoniach. Przybysze trochę się zmieszali. Pewność siebie
natomiast wróciła do nich gdy usłyszeli dźwięk tłuczonego szkła. Spojrzeli w
prawo, bo z tamtej strony dobiegł ów odgłos. Stali tam rudy wokalista i szatyn
z włosami do ramion. Mięli oczy szeroko otwarte, podobnie jak usta. Butelka,
która rozbiła się na podłodze chyba należała do ciemnowłosego, ponieważ tan
cały czas trzymał rękę przed sobą tak jakby ściskał niewidzialną butelkę za
szyjkę.
- L-le-led
Z-zzep-zeppelin??! – wykrztusił rudy. Patrzył z niedowierzaniem na
muzyków. Pozostali członkowie zespołu też odwrócili (lub podnieśli) głowy, aby
spojrzeć w ich stronę. Jak gdyby nagle wytrzeźwieli… Przerwali wszystkie swoje
dotychczasowe zajęcia i przybrali podobny wyraz twarzy co tamten rudzielec i szatyn. BRZDĘĘĘK!! Kolejne butelka upadła na podłogę. Ta jednak należała tym
razem do gitarzysty z niezłym buszem na głowie. Chłopaków z wyżej wymienionego
zespołu cała ta sytuacja bardzo rozbawiła. Jeszcze nigdy nikt nie był tak
zaskoczony ich widokiem. Poczuli się dumni i sławni.
- No tak. To my. – powiedział spokojnie Jimmy. Zeppelini
przybrali obojętny wyraz twarzy, aby pokazać, że to nic dziwnego i nie mają
pojęcia, dlaczego tych pięciu facetów stojących razem z nimi w garderobie jest
tak zaszokowanych… W środku tak naprawdę byli niezmiernie podnieceni. Natomiast piątka
chłopców niedowierzającym własnym oczom czuła coś trochę innego. Byli radośni i
zaskoczeni. W środku każdy z nich bił się z własnymi myślami. W końcu Slash
odważył się odezwać. Wprawdzie powiedział to bardzo cicho, ale jednak.
- Skąd się tu wzięliście?
- Co tu robicie? Po co przyszliście? Czemu akurat do nas? –
miejscowi rockmani bombardowali zespół pytaniami – Na jakiej trasie jesteście?
Czemu przyszliście do Troubador? Czemu weszliście do naszej garderoby? Jesteście
w interesach?... – zadawanie pytań prawdopodobnie nigdy by się nie skończyło
gdyby nie Plant.
- Dosyć! – wykrzyknął i wszyscy umilkli –Zacznijmy od
początku…- kontynuował swoją wypowiedź, a pozostali uważnie go słuchali.
_____________________________________________
No więc mam nadzieję, że teraz już Tina nie będziesz narzekać, że się mało dzieje.
Trzeci rozdział jeszcze jest krótki, ale już po nim są dłuższe, więc spokojnie.
Dodatkowo pojawiła się nowa zakładka (Bohaterowie) gdzieś tam na górze. I mam jeszcze jedną informację:
Od autora:
_____________________________________________
No więc mam nadzieję, że teraz już Tina nie będziesz narzekać, że się mało dzieje.
Trzeci rozdział jeszcze jest krótki, ale już po nim są dłuższe, więc spokojnie.
Dodatkowo pojawiła się nowa zakładka (Bohaterowie) gdzieś tam na górze. I mam jeszcze jedną informację:
Od autora:
KILKA SŁÓW SPROSTOWANIA
- czyli coś dla ciekawych i zorientowanych, jeżeli chodzi o Led Zeppelin i Guns N' Roses (dyskografia, ważne daty).
Więc akcja toczy się w Los Angeles, w Kalifornii, w Stanach Zjednoczonych. Mamy (i tu obawiam się czy zrozumiecie, bo jest to dość zagmatwane...) rok 1987. Guns N' Roses jeszcze nie wydali "Appetite for Destruction". Natomiast Led Zeppelin są w roku 1971. Właśnie wydano ich trzeci album studyjny "Led Zeppelin III". Jednak ja biorę pod uwagę datę: 1987. Czyli np. płyty "Led Zeppelin IV" jeszcze nie wydano, ale wydano już "Heven and Hell" Black Sabbath (1980). Chodzi mi o to, że tylko Led Zeppelin zostali w roku 1971, a wszyscy pozostali są już w roku 1987. No i mamy koniec marca, jeżeli kogoś to interesuje. To chyba na tyle. Gdyby ktoś jeszcze czegoś nie rozumiał to piszcie w komentarzach, a ja wyjaśnię. ;)
,
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńJa w polecanych? Wooow dzięki. I za te miłe słowa na początku
OdpowiedzUsuńU mnie 18 , czytaj jeśli masz mocne nerwy xD
Haha! xD Jasne! ;)
UsuńO szatanku najdroższy Led Zeppelin znowu <3 :D
OdpowiedzUsuńZamiast się uczyć czytam, to chyba nie źle?
To bardzo dobrze! I witam na blogu! :)
UsuńU mnie 20
OdpowiedzUsuńAle żeś nagmatwała z tymi datami xD Ale jestem taka so inteligent i rozumiem B| xD
OdpowiedzUsuńDobra, a rozdział... Cóż...
Zajebisty, co tu dużo mówić. :D Świetne zespoły, super napisane wszystko...
Rozwaliło mnie to zaskoczenie, jak Zeppelini tam weszli xD
Kupiłam sobie zakolanówki i spodnie skórzane (chcesz zobaczyć?xD), jutro spróbuję wyciągnąć od ojca hasło do allegro i kupić glany xDD
Hahha! xD Wyciągaj to hasło, szybko! xD Jasne, że chcę zobaczyć! Wiem, że nagmatwałam, ale chciałam, żeby i Gunsi i Ledzi byli młodzi i wgl. No więc cieszą się, że rozumiem. I nie przesadzaj, że tylko so...
UsuńJeku, strasznie Cię przepraszam, bo przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały, ale zupełnie z głowy mi wyleciało, że mam zostawić Ci komentarz XD Wybacz,szczególnie, że umieściłaś mój blog w polecanych (dziękuję <3) i skomentowałaś u mnie...
OdpowiedzUsuńTakże...
Bardzo mi się podoba :DDD Opowiadanie zawiera dużo humoru, ale jednocześnie ukazuje fantastyczną historie! Gunsi i Zeppelini...hmm... Zapowiada się super!
Także czekam na następne i serdecznie pozdrawiam ;*
Widzę, że Led Zeppelin i GN'R to był strzał w dziesiątkę! xD U mnie w polecanych są tylko blogi, które naprawdę na to zasługują! Dziękuję, za komentarz!
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńNie mam czasu czytać innych blogów, ale w piątek lub jutro to nadrobię.
Pozdrawiam :*
Wiesz co? To opowiadanie jest genialne. Guns N Roses i Led Zeppelin piękne połączenie. Informuj mnie o nowościach ok?
OdpowiedzUsuńThank you very much! xD Ok. Zaraz zajrze do ciebie! :*
UsuńO matuchno Janis! *_* Kocham Cię xD
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację, kłaniam się do samej ziemi i obiecuję, że w końcu zabiorę się za to nadrabianie! Naprawdę ;_;
Jeej! *_* Reverie! Gościć tak ważną osobistość na swoim blogu to wręcz zaszczyt! Bo nie będę ukrywać, że byłaś, jesteś i będziesz moją ulubioną bloggerką, a także wzorem do naśladowania.
UsuńDziękuję! :D
Nadrobiłam :3
OdpowiedzUsuńTeraz będę komentować na bieżąco:
Bonham żyje <333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
Jimmy mój bóg! :333333333333333
Kochana! Śpieszę się, jedno co powiem to : ZAJEBISTE!
a u mnie JUTRO PO 20 rozdział 22
i dzięki za polecane :3
OdpowiedzUsuńJasne, że żyje i jak na razie nie zamierza umrzeć! :3 Ja też kocham Jimmy'ego. xD
UsuńJejku, wszystkim się podoba! :D U mnie też jutro coś się powinno pojawić.
Dżulka... wpadnij do mnie 3:D
OdpowiedzUsuńRoxy! :)
UsuńO matko, to zdjęcie... jedno z moich ulubionych, ilekroć je widzę to nie mogę przestać się patrzeć na górne partie spodni chłopaków po lewej. XD
OdpowiedzUsuńNie no, dobra, tego wyżej nie było.To zdziwienie członków (O.o) Gn'R jak Led Zeppelin weszli za kulisy. xD Po prostu genialne. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej uwielbiam tego bloga.
Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci mój spam pod każdą notką? xD
No nie?! ^^ Ok. Nie było. xD Jaki spam?! Przecież to najpiękniejsze słowa, jaki może usłyszeć autor! :*
Usuń