Ten rozdział dedykuję Ignis Passions ♥ i Carrie Perry ♥, bez których ten blog pewnie nigdy by nie powstał...
I jeszcze Dżej Page, bo... bo lubi niespodzianki i ma takie śliczne zdjęcie profilowe, na którym widnieje jeden z głównych bohaterów...xD
I jeszcze Dżej Page, bo... bo lubi niespodzianki i ma takie śliczne zdjęcie profilowe, na którym widnieje jeden z głównych bohaterów...xD
I w tym rozdziale pojawi się drugi zespół, który także będzie głównym bohaterem tego opowiadania.
O stairway to heaven i haighway to hell
-Robert! Gdzie jest mój drugi but!? – krzyknął Jimmy.
- Co mnie to obchodzi!?
- Pytam się gdzie jest, a nie czy cię to obchodzi!
- Nie wiem gdzie są twoje ciuchy, twoje buty, twoja wódka i
twój mózg! Wysil się i poszukaj! Pewnie znowu wyrzuciłeś przez okno, bo
‘myślałeś, że to Roberta’ – powiedział wokalista przy ostatnich kilku słowach
naśladując głos Jimmy’ego – Tak, słyszałam co ostatnio mówiłeś. – dodał po
chwili z naciskiem – i powiem ci jeszcze, że może i jesteś najstarszy, ale
najgłupszy! Poszukaj! To TWÓJ but! – podkreślił wyraźnie słowo ‘twój’. Zapewne
kontynuowałby swoją wypowiedź, gdyby nie krzyk chłopaka przerywającego brutalnie
ten jakże mądry monolog.
- Kurwa! Nie pierdol mi tu teraz o szukaniu, tylko mi go
oddaj!
- Ja ci go nie zabrałem! Ostatnią rzeczą jaką widziałem,
która należała do ciebie to twoje gacie gdzieś w środku miasta!
- Że co?! Jak to moje… - niestety brunet nie zdążył
dokończyć swojej wypowiedzi, ponieważ zagłuszył ją głośny huk gdzieś w okolicach
salonu. Potem usłyszeli jeszcze stłumiony śmiech John’a Jones’a i szept John’a
Bonhama. Jimmy wyskoczył z pokoju w spodniach i jednym bucie machając dziko
trzymaną w dłoni koszulką. Robert na chwilę odłożył na bok swój magazyn i
trochę przerażony oraz niepewny powoli udał się za jednobutym do miejsca, z
którego dochodził dźwięk. Page wywarzył nogą drzwi (oczywiście tą, na której
miał buta), a one odleciały na przeciwległą ścianę. Co jak co, ale kopnąć to on
potrafił. Inna sprawa, iż drzwi same zapewne już niedługo wypadłyby z zawiasów.
Plant jak gdyby nigdy nic, ze stoickim spokojem wyminął gitarzystę i zajrzał do
środka pokoju.
- Nosz ja pierdzielę… - mruknął zrezygnowany
spoglądając na rozchlapaną po całym pokoju colę i rozbite okno. John Jones i
John Bonham siedzieli przy ścianie i patrzyli na nich z rozbawieniem. Jimmy
stwierdził, że nic się nie stało i poszedł poszukać swojego buta. Natomiast
Plant skierował się do sypialni. Tam rozwalił się na łóżku i tak już zasnął. W
między czasie John Johnes i Bonzo śmiali
się tarzając po podłodze.
- O ja cię! John, to było coś! – wykrzyknął blondyn
spoglądając w sufit i krzyżując ręce na piersiach.
- No! – powiedział perkusista przewracając się na podłodze,
tak aby spojrzeć na przyjaciela.
- John? – zapytał po chwili milczenia basista – A gdybyś
jutro miał umrzeć to co byś jeszcze dzisiaj zrobił?
- Hmm… - mruknął Bonham marszcząc czoło – Wiesz, chyba bym
sobie kupił bilet na samolot do Los Angeles i poleciał!
- Świetnie! Zbieraj się! Wychodzimy! – przyjaciele wstali z
podłogi, wzięli najpotrzebniejsze przedmioty i krzyknęli, że lecą do Stanów, do Miasta Aniołów. Jimmy i Robert wytoczyli się z pokoi i wszyscy razem opuścili
dom. Dotarli na lotnisko i o dziwo, udało im się kupić bilety na samolot, który
wylatywał za godzinę! Chyba otrzymali te bilety tylko dlatego, że za kasą
siedziała bardzo ładna brunetka w koszulce Led Zeppelin… Zeppelini czekali. Rozdali kilka autografów (specjalny dla tej miłej pani,
która dała im bilety) i niszcząc (przez przypadek!) stojącego w pobliżu kwiatka
dotrwali do momentu, kiedy mogli wsiąść do samolotu. Page i Jones usiedli obok
siebie, a naprzeciwko nich, w rzędzie obok, miejsca zajęli Plant i Bonham.
- Ja siedzę przy oknie! – wykrzyknął Jimmy wbiegając na
pokład. Pozostali nie protestowali. Kiedy już wszyscy pasażerowie zajęli
miejsca samolot wzbił się w powietrze. Po kilkudziesięciu minutach chłopcy
zaczęli się nudzić. Plant czesał włosy po raz setny wpatrując się w ten sam
artykuł magazynu ‘Rolling Stones’. Zastanawiał się, kiedy znudzi mu się
patrzenie na samego siebie z resztą zespołu widniejących na zdjęciu obok
tekstu. Perkusista siedzący obok spoglądał w przestrzeń wystukując na kolanie
rytm piosenki „Friends”. Miał na uszach słuchawki i podziwiał dzieło własnego
zespołu. Jimmy coś zawzięcie pisał na kartce i od czasu do czasu pytał Roberta
czy mu się podoba.
- Ej, Blondi!
- Nie nazywaj mnie tak cioto!
- Robert? – zapytał zniecierpliwiony gitarzysta.
- Słucham? – odpowiedział chłopak zdecydowanie milszym
tonem.
- Może być tak:
“When she gets there she knows, if the stores are all closed with a word she can get what she came for. Ooh,
ooh, and she's buying a stairway to heaven.”* ?
- No może… - jak mi
się nie spodoba to i tak zaśpiewam inaczej.
Chłopcy siedzieli i czekali. Robert z nudów zaczął piłować paznokcie. Siedział zamyślony i nieobecny. Nikomu to nie przeszkadzało. Bonham
sączył drinka, którego przyniosła mu dziewczyna siedząca gdzieś obok. Miała
długie ciemne włosy, mini spódniczkę, podkolanówki i glany wiązane aż do kolan (hahah!
Ignis! xD Natchnęłaś mnie! <przyp. aut.>). Perkusista chciał ją zagadnąć,
ale ona tylko podała mu napój, uśmiechnęła się ciepło i wróciła na miejsce. Była idealna na kelnerkę. Zrobiło się
już późno. Robert i John przeglądali menu w poszukiwaniu ciekawych ofert innych
drinków niż te, które już wypili. Jones rozczesywał palcami splątane włosy wpatrując się
w obraz za oknem, a Jimmy najzwyczajniej w świecie spał. Basista w końcu
wyciągnął z kieszeni pomiętą kartkę papieru i pożyczył (czytaj: zabrał) od Jimmy’ego długopis.
Zaczął grać z samym sobą w kółko i krzyżyk (No co? Co w tym dziwnego?).
* * *
* * *
Slash
siedział w swoim pokoju zachwycając się swoją zdobyczą, gdy ktoś nagle mu
przeszkodził. Gitarzysta powoli schował swoje ‘kochanie’ do pudła i podszedł do
drzwi. Ktoś zdecydowanie się niecierpliwił, bo walił w te drzwi z taką siłą, że
aż framuga się trzęsła. Ostrożnie przekręcił klucz w zamku i …
- KURWA MAĆ! – wrzasnął kiedy drzwi otworzyły się z impetem
uderzając go z całej siły w twarz – Ty pierdolony chuju! Co żeś narobił
skurwysynie!? – nakręcał się Mulat. Axl stał w progu i wydawało się, że zaraz
zabije Hudsona wzrokiem. Slash właściwie też miał taką minę. Ocierał ręką krew
cieknącą mu z nosa i przeciętej wargi.
- Od, kurwa, piętnastu minut walę w te pierdolone drzwi i
wydzieram się jak pedał, a ty co!? Nawet nie raczysz otworzyć, pojebie! Za
chwilę mamy koncert! Rusz dupę i spierdalamy!- Rose był w furii. Wykrzykiwał
słowa zawzięcie gestykulując przy tym rękami. Gitarzysta stał piorunując go
wzrokiem. Dopiero do pokoju wpadł Izzy i rozkazał Sulowi wziąć gitarę, a
następnie przyjść do samochodu, natomiast Axl’a siłą wyprowadził z pokoju.
Steven i Duff już na nich czekali. Milczeli i obserwowali całe zamieszanie. Po
chwili na dół zbiegł Slash z gitarą. Włożył ją do bagażnika i wsiadł do
samochodu. Duff ruszył z piskiem opon do The Troubador. Wszyscy myśleli o tym samym.
Axl i Slash bardzo często się kłócili, jednak mimo wszystko nie było to tak
przerażające. Targały nimi emocje. Nawet, kiedy z radia zaczęły dobiegać
pierwsze dźwięki „Rats In the cellar” gitarzysta prowadzący uderzył z całej
siły w przycisk wyłączający urządzenie. Duff siedzący obok, aż podskoczył i
zdrowo przypierdolił głową w dach samochodu. Jechał szybko co jakiś czas
spoglądając na chłopaka siedzącego obok.
Szczerze współczuł Steven’owi, że tamten musi siedzieć obok Axl’a.
Zapowiadał się niezły koncert, nie ma co… Po kilku przejechanych metrach Duff nie wytrzymał. Włożył do radia kasetę i włączył.
- Hej! Chłopaki! Dawać! Śpiewamy! No dalej! - zachęcał blondyn. Spojrzał w lusterko, aby zobaczyć jak na tę propozycję zareagowali Steven, Axl i Izzy. Slash skrzyżował ręce na piersiach i wymownie przewrócił oczami przesłoniętymi ciemnymi szkłami okularów. Zaczął cichutko nucić pod nosem tekst piosenki. Zapalił papierosa, zaciągnął się dwa razy dymem i zaśpiewał najgłośniej jak potrafił. Steven otworzył puszkę piwa i zaczął wybijać ręką rytm śpiewając z Bon'em Scott'em. Izzy dołączył się do Popcorn'a i szturchnął w ramię Axl'a. Chłopak zmarszczył gniewnie brwi i spojrzał ze złością na przyjaciela. Rytmicznemu jak zawsze ciepły i przyjazny uśmiech nie schodził z twarzy. W końcu Rose uległ i zanucił cicho, by następnie dołączyć do kolegów ze swoim potężnym głosem. Basista jechał szybko. Podgłośnił radio. Nie zwracał uwagi na czerwone światła i ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym. Chłopcy otwarli szyby w samochodzie. Ciepłe promienie słońca ogrzewały wnętrze pojazdu, a oni śpiewali:
*Led Zeppelin - Stairway to heaven
** AC/DC - Highway to Hell
__________________________________________________
Jak zazwyczaj czekam na szczere komentarze! xD Myślę, że już wiecie, jakie dwa zespoły będą głównymi bohaterami "Welcome to the jungle & Dazed and Confused". W najbliższym czasie postaram się ogarnąć bohaterów. Nie chciałam tego robić wcześniej, bo byście znali wszystkie ważniejsze postacie występujące w opowiadaniu... :) I jeszcze trzeci rozdział będzie taki krótki, a potem już tylko dłuższe. No... Przynajmniej postaram się, aby tak było.
- Hej! Chłopaki! Dawać! Śpiewamy! No dalej! - zachęcał blondyn. Spojrzał w lusterko, aby zobaczyć jak na tę propozycję zareagowali Steven, Axl i Izzy. Slash skrzyżował ręce na piersiach i wymownie przewrócił oczami przesłoniętymi ciemnymi szkłami okularów. Zaczął cichutko nucić pod nosem tekst piosenki. Zapalił papierosa, zaciągnął się dwa razy dymem i zaśpiewał najgłośniej jak potrafił. Steven otworzył puszkę piwa i zaczął wybijać ręką rytm śpiewając z Bon'em Scott'em. Izzy dołączył się do Popcorn'a i szturchnął w ramię Axl'a. Chłopak zmarszczył gniewnie brwi i spojrzał ze złością na przyjaciela. Rytmicznemu jak zawsze ciepły i przyjazny uśmiech nie schodził z twarzy. W końcu Rose uległ i zanucił cicho, by następnie dołączyć do kolegów ze swoim potężnym głosem. Basista jechał szybko. Podgłośnił radio. Nie zwracał uwagi na czerwone światła i ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym. Chłopcy otwarli szyby w samochodzie. Ciepłe promienie słońca ogrzewały wnętrze pojazdu, a oni śpiewali:
"I'm on the highway to hell
On the highway to hell
Highway to hell
I'm on the highway to hell..."**
On the highway to hell
Highway to hell
I'm on the highway to hell..."**
*Led Zeppelin - Stairway to heaven
** AC/DC - Highway to Hell
__________________________________________________
Jak zazwyczaj czekam na szczere komentarze! xD Myślę, że już wiecie, jakie dwa zespoły będą głównymi bohaterami "Welcome to the jungle & Dazed and Confused". W najbliższym czasie postaram się ogarnąć bohaterów. Nie chciałam tego robić wcześniej, bo byście znali wszystkie ważniejsze postacie występujące w opowiadaniu... :) I jeszcze trzeci rozdział będzie taki krótki, a potem już tylko dłuższe. No... Przynajmniej postaram się, aby tak było.
A ja smutam, bo ja nie mam dedykacji ;-; przypomnij sobie kto z tobą gadał do 2 w nocy o Stevenku, snach i sraniu! xD Bo jak nie, to kanapka! 3:D Co do rozdziału to może być, ale tak się mało dzieje ;-; :)
OdpowiedzUsuńDla ciebie nie ma dedyku, bo musisz sobie zasłużyć! :P A my gadałyśmy o pytonach. Nie pamiętasz...? ;D Taaakk... Wpuścić nas do chałupy na noc to najgorsza rzecz jaką można zrobić... xD I nie narzekaj, żę się mało dzieje, bo jak się zacznie dziać to ci mózg wsiądzie (pod warunkiem, że jeszcze tego nie zrobił...;)), bo przestanie przyswajać informacje!! Więc 'Use a little patience..." ;_;
UsuńAle chwilaaa! Mało się dzieje?! Przecież Gunsi jadący w samochodzie i śpiewający 'Highway to Hell' to bardzo ciekawy wątek! ;>
UsuńNie bede żadnej pastjens usowac! xD ja wiem ze gadałysmy o pytonach... I francuzkach... I o Jelonku <3 ... I o windzie... ;-; ale ja sie robie zazdrosna! :p
UsuńDobra! Wystarczy! xD My chyba byłyśmy pijane na trzeźwo, nie?? ;P O co się robisz zazdrosna? :O
UsuńOjejku, jejku. Wprawdzie dzisiaj miałam sobie zrobić wolne, bo usiłuję pakować się na obóz, ale jak zobaczyłam dedykację to musiałam wpaść i nadrobić wszystkie zaległości. Rozdział (jak zwykle) świetny. Bardzo podoba mi się sposób, w który wszystko opisujesz. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, dlaczego TO się wszystkim tak podoba...? Nie no, fajnie! xD Dzięki.
UsuńI tu mi się wszystko wyjaśniło! Ja się tyle głowiłam gdzie ty zniknęłaś!? :)
O matko <3 Spodobała mi się ta niespodzianka :3 od początku wiedziałam jaki będzie ten drugi zespół, bo "Dazed and confused". A jako że mam prawie obsesję na punkcie Zeppelinów i Gunsów to niezmiernie mi miło czytać tego bloga :D Czekam na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ci się spodoba. :) Tak myślałam, że pewnie już zgadłaś i już wiesz, że chodzi o Led-Zeppelin, ale nie zawsze wszyscy skupiają się na tytułach opowiadań, aż w końcu nie wszyscy skojarzyli, że to tytuły piosenek, które razem stworzyły tytuł. Co do tej obsesji... Mam tak samo! xD
UsuńJa mam jedną uwagę tylko - jeśli masz narrację trzecioosobową, to pisząc jako narrator nie używaj przekleństw. W dialogach, myślach - okej. Ale nie jako narrator, to się dopuszcza tylko w pierwszoosobowej, bo inaczej brzydko wygląda. ;)
OdpowiedzUsuńNo a poza tym, to... Teach me, My Master. ;___;
JESTEM INSPIRACJĄ, OJACIEŻPIERDZIELĘ! :D Zobaaczysz, będę popylać w zakolanówkach i glanach dwudziestkach i miniówie, z rozpuszczonym włosiem i będę spełnioną fantazją większości metalheadów i nie tylko. xD
Iiii... Dziękuję bardzo za dedykację. :3
W ogóle genialne to jest. Uśmiać się można. :D
Czekam na kolejny + lecę napisać do Ciebie maila, bo coś mnie wkurwiło... xD
Jeej! xD
UsuńDobrze,pani profesor, poprawię się... :D Nie no, serio, dzięki. Rady są potrzebne.
Taak! Napisałam ten wątek od razu jak wróciłam od ciebie. Daj znać,kiedy już kupisz sobie te glany to zrobię sobie z tobą zdjęcie i jak już będziesz sławna to się będę chwalić, że takie mam! xD
Ja to mam banana na twarzy jak czytam w komentarzach teksty takie jak ------> "W ogóle genialne to jest. Uśmiać się można. :D" *_*
I Jak ty to robisz, że o 1:18 wysyłasz do mnie maile, a potem rano na ósmą jesteś na stoku! :O Weź zdradź swój sekret. Chyba, że skoro masz wstać wcześnie rano to w ogóle nie idziesz spać, bo nie ma sensu. To też jest sposób.
+ mnie też to wkurwia... ;)
Bo robiłam ten sam błąd z tego, co pamiętam. ;)
UsuńOkeeej, właśnie się zastanawiam, czy nie iść tutaj takich poszukać, bo mogą gdzieś być :D I na zdjęcia to ja zawsze xD
SEN JEST DLA SŁABYCH! B) A poważnie, to sama nie wiem, ale chodzę spać, spokojnie. xD
No to miło, że się rozumiemy ;)
Hmmm.. No akcja się rozwija xd Napewno będę czytać <3333
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Domi xoxo
U ciebie też się dzieje. Ciekawe jakby to było tak naprawdę, że wszyscy dorośli znikają...?? ;)
UsuńNowy rozdział na jackdanielsbrownstonemuzykagunsi.blogspot.com , zapraszam :D
OdpowiedzUsuńA walentynkowy dodatek... Cóż, chyba nie mam czasu, ale spróbuję ;)
No wiesz ten dodatek to może być trochę później, ale ty go możesz napisać, a ja bym musiała wprowadzić zupełnie nowych bohaterów i to wszystko to by nie wypaliło... :/
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Czemu? Dlaczego ty, jako moja siostra nie możesz mi tego po prostu powiedzieć, tylko mi to piszesz?
UsuńNapisałam dla Ciebie ten głupi dodatek, ale trochę inaczej niż chciałaś chyba... Tak czy tak - ciesz się! xD I zapraszam do czytania, adres znasz B|
OdpowiedzUsuń"Nie wiem gdzie są twoje ciuchy, twoje buty, twoja wódka i twój mózg! (...)" - Wygrałaś życie tym tekstem, a szczególnie końcówką! xD Właściwie to wygrałaś życie całym tym rozdziałem, jest świetny! Oryginalny, jak z resztą wszystko co miałam przyjemność przeczytać na tym blogu.
OdpowiedzUsuńZadzieram kiecę i czytam dalej. ;)
Już nie wiem jak wyrazić moją radość! wiesz, jak uszczęśliwić autorkę. :P
UsuńAkcja toczy się dość szybko, ale w sumie podoba mi się to :-) O Gunsach i Zeppelinach mogę czytać w kółko:-D No A tak ogólnie, to rozdział świetny:-)
OdpowiedzUsuń