JEŚLI SKOPIUJESZ COŚ Z TEGO BLOGA, ABY CZERPAĆ WŁASNE KORZYŚCI - MOJE GLANY NIE WYTRZYMAJĄ!!!

OSTRZEŻENIE:

Czytanie bloga zagraża życiu lub zdrowiu (potwierdzono naukowo)!

piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 1

 O fajerwerkach i pudle

Slash wszedł… Wróć! Slash z hukiem wpadł do domu, jeżeli oczywiście tę ruderę, potocznie zwaną przez jego mieszkańców „Hellhouse”, można nazwać domem. Duff i Izzy szarpiący za struny gitar bez melodii i harmonii (widocznie trochę wcześniej musieli już wychylić kilka napojów z wyraźnym znaczkiem na etykiecie „%”) nie zaszczycili przybysza nawet najkrótszym spojrzeniem. Gitarzystę (tu oczywiście mówimy o Slashu, a nie o tych z gitarami , którzy nawet nie potrafili prosto ustać w pionie) to trochę zabolało. Mieszkali razem, a tu takie traktowanie? Chociaż z drugiej strony nawet się ucieszył, bo fakt, że trzymał w rękach pudło na pewno nie umknąłby ich uwadze, a to przetoczyłoby się w zadawanie kłopotliwych dla niego pytań. Np. „Co tam masz?” itp. Z zamiarem szybkiego dojścia do swojego pokoju Saul wspaniałomyślnie skierował się w stronę schodów. Wsparł nogę na pierwszym stopniu i usłyszał głośne skrzypnięcie. I on jeszcze marzył o bezszelestnym wejściu na piętro po tej zacnej budowli... Przerażała ona swą kruchą konstrukcją każdego, kto na nią spojrzał. Na całe szczęście nikt w tym domu nie zwracał uwagi na żaden huk, a już na pewno nie na skrzypnięcie. Równie dobrze to Izzy mógłby się podnosić z kanapy, a nigdy nie wiadomo jak tam u niego ze stawami. W każdym razie mogłoby się palić, walić, Joe Perry mógłby się rozbierać… A nie, tego by chyba nie przegapili, ale cokolwiek by się tam działo (poza Perry’m nago) to członkowie zespołu na pewno by to zignorowali. Dlatego też Hudson stwierdził „a jebać to wszystko!” i ze stoickim spokojem wszedł do pokoju. A raczej próbował, bo owe pudło, które niósł było trochę  duże... Chwiejąc się na obcasach i mrużąc pomalowane oczy (których i tak nie było widać spoza stery kłaków) przeszedł przez próg drzwi z triumfem wymalowanym na twarzy  (też przesłoniętej kłakami (mi się bardzo podobają włosy Slash’a i w ogóle Slash… xD <przyp. aut.>)). Postawił ten olbrzymi pakunek  obok łóżka i starannie zamknął za sobą drzwi. Zaczął odrzucać wszystko z podłogi na bok. Oczywiście przerzucał tylko przedmioty typu: puste butelki i puszki, zepsute zapalniczki, stare, nienadające się już do użycia strzykawki, puste pudełeczka po papierosach, zużyte struny do gitary, inne części do gitary itp. Nawet znalazł kartkę z numerem do pewnej laski, która jakiś rok temu dała mu ją, a następnie się na niego wydarła, że nie zadzwonił („bo po co?? You ain’t the first…”). Rozbiła mu opróżnioną butelkę po Danielsie i zwiała. Chłopakowi, aż zakręciła się łezka w oku na to wspomnienie. Tamta flaszka to był jego pierwszy podpieprzony ze sklepu Jack. Jak ta suka mogła rozbić tą pamiątkę? Dalej sprzątał swój pokój i zastanawiał się, skąd w tym pomieszczeniu wzięło się tyle ostrych, niebezpiecznych przedmiotów…? Stwierdził natomiast, że to Steven próbował się ogolić i zostawił tutaj te przyrządy. No ale ten dom od początku wydawał się im jakiś dziwny... Kiedy już upewnił się, że na podłodze jest wystarczająco dużo miejsca sięgnął do ów tajemniczego pudła po swój skarb… W między czasie Izzy i Duff postanowili uzupełnić zapasy fajerwerk na Sylwestra (oczywiście był środek lata). W tym celu wybrali się do pierwszego napotkanego supermarketu. Wzięli całkiem sporo sztucznych ogni i zawrócili do „domu” (jeżeli oczywiście tę ruderę, potocznie zwaną przez jego mieszkańców „Hellhouse”, można nazwać domem). Kiedy już dotarli do celu zgodnie postanowili ukryć swoją zdobycz.
- Ja ci, kurwa, mówię Stradlin – wyjąkał pijany Duff zataczając się na farbowanego szatyna – Jak to wszystko kiedyś jebnie, to tak nam się dostanie, że ja pierdolę!
- No i zajebiście! – odpowiedział niższy gitarzysta. Schowali zapasy sylwestrowe do dużej drewnianej skrzyni, a samą skrzynię ukryli w tzw. „salonie” w szafce.
- No to ja się idę przespać – burknął zmęczony Izz.
- Ja też… - odparł McKagan.
I poszli do pokoju Stevena, bo akurat był wolny. Izzy walnął się na łóżko, a Duff zadowolił się chłodną podłogą, ale wcześniej zajebał rytmicznemu całą pościel z łóżka, więc tamten zasnął tylko na twardym materacu. Normalny, przeciętny człowiek zapewne zastanawiałby się jakim cudem ktoś jeszcze trzyma w domu tak przesiąknięty różnymi rodzajami alkoholi materac?! Natomiast u Gunsów było to na poziomie dziennym. Ba! Cud, że w ogóle mieli jakikolwiek materac!

______________________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki, ale dopiero się rozkręcam i postaram się to zmienić. Proszę o szczere komentarze. :)

22 komentarze :

  1. Szczerze to czuć, że niedawno czytałaś Tolkiena XD I Rowling mi się tu trochę przebija. :D No ale to dobrze, dobrze... Porównując początki Twoje a moje, to różnica jest kosmiczna... W sensie u Ciebie jest dużo lepiej.
    Podoba mi się ogólnie, że prologiem wprowadziłaś takie fajne napięcie, żeby zainteresować, a teraz tak zluźniłaś i wprowadzasz w akcję, co jak i w ogóle z odpowiednią ilością humoru. Serio, morda aż się sama uśmiecha do monitora. :D
    Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co ci powiem? Tak czytam ten rozdział i myślę, że faktycznie przewija się tu Rowling i Tolkien! xD I sama się zastanawiam jak to się stał? Zrobiłam to zupełnie nieświadomie! ;) Szczerze mówiąc to prolog nie był zaplanowany. Przepisałam już pierwszy rozdział, wszystko było gotowe, już-już miałam go opublikować, a tu nagle jedna myśl 'prolog!' I w ten sposób powstał właśnie prolog! Dobrze, że się uśmiecha, bo właśnie taki efekt chciałam uzyskać. ;_; Na początku postanowiłam was trzymać w napięciu, a potem rozluźnić zdecydowanie akcje. I nie przesadzaj, że twój początek był o wiele gorszy od mojego. Mi się bardzo podoba styl jakim piszesz i ogólnie akcja. Trafiłaś w mój gust! Ale, że my mamy właściwie takie same gusty to wiem nie od dziś... ;D

      Usuń
  2. Dobra, jestem, nie musisz mnie bić... xD
    Jak już wyżej Ignis wspomniała, morda się cieszy, jak cholera! :D
    Nie tylko dlatego, że zajebisty rozdział, ale też dlatego, źe masz bloga, kurde! xD
    Także no, podoba mi się... :P
    Ale jak zwykle mam jakieś 'ale' xD
    Tak się zastanawiam... to powtórzenie o Hellhouse było celowe? :>
    I nie pisz mi tu 'itp.', bo wezme John Deer'a i kurde przejadę, toporkiem zatłukę, królikami poszczuję, kotem uduszę i nie wpuszczę cię do chałupy w czwartek! xD
    No, ale, może być <3 x]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że nie zaczyna się jak typowy fanfik. To napewno plus, ale... "zacna budowla"! Kto tak mówi na budynki? Dzisiejsza młodzież nie powinna mieć fejsbuka i nie powinna chodzić do szkoły. I tak nie zwraca uwagi na to, co się dzieje na lekcjach, a na przerwach wchodzą do jej języka dziwne sformułowania. Kolejny dowód na to, że szkoła się nie przydaje to "ów pudło"! Zamiast uczyć nas jakichś rozbiorów zdań (na co to komu?), mogliby uświadomić tych, którzy nie wiedzą, że ÓW SIĘ ODMIENIA. Proszę to sobie wyguglować. NATYCHMIAST.
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwhhahwh!! Jeejjjj! Dziękuję! Szczerze mówiąc to tylko czekałam na kogoś, kto zacznie wytykać mi błędy! Już poprawiam! X.X Właściwie to trochę boję się, że jak zacznę pisać to narobię mnóstwo błędów.
      Również pozdrawiam!
      P. S. Co z Twoim blogiem??

      Usuń
    2. No dzięki Rox, myślałam, że to ja już ci nawtykałam... ;c

      Usuń
    3. Hahaha! 'Rox' <--- jak sweet! :D
      Ty to co innego! ;_; I za to I <3 U!!! :*

      Usuń
  4. Hmmmm... Całkiem fajny blog. Zapowiada się bardzoooo ciekawie :D Napewno będę czytać :* I zapraszam również na mojego bloga: http://gone-series.blogspot.com/

    Pozdrawiam Domi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhaah! Dziękuję! :) Wpadnę! I tak na przyszłość to ja muszę zatwierdzić komentarz u mnie na bloggrze.komentarz, więc spokojnie. :D

      Usuń
    2. Tamten komentarz nie mial sensu i gramatyki...

      Usuń
  5. Zgodnie z obietnicą przeczytałam :3
    I szczerze Ci powiem, że bardzo mi się podoba. Szkoda, że taki krótki, ale czekam niecierpliwie na następne. No i na obiecaną niespodziankę ;3 Powodzenia w dalszym pisaniu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. xD Oczywiście będą dłuższe... I niespodzianka będzie. ;D Dziękuję!

      Usuń
  6. Hahaha, nie wiem dlaczego, ale rozbawił mnie ten rozdział, już masz we mnie nowego czytelnika. xD
    Nie pozostaje mi nic innego jak czytać dalej! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Przybyłam... To już 2, a właściwie 1 rozdział... Ale to 2 rozdział, który czytam, a który jest faktycznie rzecz biorąc 1 rozdziałem, bo tamten 1 rozdział, który nim nie jest jest tak naprawdę prologiem... Jest już wpół do 3 w nocy, a ja wciąż piszę ten komentarz... Powinnam przeczytać resztę tej historii, ale nie mam siły... Ale jak nie przeczytam to zapomnę o tym blogu... :/ No dobra, może lepiej będzie jak wezmę się za wystawienie opinii czy coś takiego. Coś tam zrozumiałam mimo przeogromnego zmęczenia. Powiem ci, że pijany Duff i Izz są słodcy XD W sumie to są zjebani, ale słodcy w swoim zjebaniu :') A Slash, mimo iż nie lubię Slasha (podziękujmy serdecznie wszystkim blogom o jakiejś Michelle, która zmienia Slasha itp.), to bardzo mi się tu u ciebie podoba. W sensie, że Slash. Bo o wyglądzie bloga było w poprzednim komentarzu. W sumie to nie wiem co mogę ci więcej napisać - to dopiero drugi, a w zasadzie 1... ARGH! Już to przerabiałam wcześniej. Chodzi o to, że za mało przeczytałam by wystawić ci jakąś opinię XD Ale na razie jest dobrze, aprobuję. Jeśli masz jakieś błędy to trudno, w tym stanie nawet ich nie zauważyłam. W tym stanie to ja się dziwie, że zapamiętałam imiona wszystkich bohaterów. Tak, dobrze czytasz. Teraz jest 2.44 a ja wciąż piszę komentarz... Dobra, nie. Idę stąd. Idę wstydzić się za siebie i za moje komentarze w jakiejś ciemnicy :( Wybacz mi, to nie było celowe.
    Love ya!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego wstydzić! Wprawdzie moje komentarze pisane w środku nocy są bardziej hmmm... rozbudowane...? No właściwie to chyba nawet lepsze niż te pisane za dnia! xD
      Rozumiem, ja też nie wystawiałabym opinii po przeczytaniu dwóch rozdziałów (a szczególnie po przeczytaniu samego początku, bo to one - początki - są najgorsze i w nich jest najwięcej błędów). Tez rozumiem o czym myślisz, pisząc o blogach o Michelle, która zmienia Slash'a, ale w zasadzie to ja od początku średnio lubiłam Slash'a.
      Do zobaczenia (mam nadzieję)!

      Usuń
  8. Początek zajefajny:-) super się czyta, na pewno będę czytać dalej, bo wprost nie mogę się doczekać co dalej odawlą te słodkie wariaty:-) <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli jesteś blogerem wiesz jaka to radość, kiedy ktoś napisze Ci na blogu komentarz, jeśli nie jesteś to wiedz, że tak jest. ;)