JEŚLI SKOPIUJESZ COŚ Z TEGO BLOGA, ABY CZERPAĆ WŁASNE KORZYŚCI - MOJE GLANY NIE WYTRZYMAJĄ!!!

OSTRZEŻENIE:

Czytanie bloga zagraża życiu lub zdrowiu (potwierdzono naukowo)!

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 16


Z dedykacją dla wszystkich, którzy złożyli się na moją koszulkę Guns N' Roses (między innymi Tiny - jedynej osobie, która z nich wszystkich wchodzi na tego bloga, no bo Aśka też o nim wie, nie??)
I z dedykacją dla moich (już!) 10 obserwatorów. ♥


Party


Slash wpadł do kuchni grając na niewidzialnej gitarze i potrząsając włosami. Wskoczył na stół i tupnął obcasem kowbojki w blat.
- "I'll be loaded like a freight train, flyin' like an aeroplane, feelin' like a space brain, one more time tonight" - zanucił pod nosem. Przeskoczył na krzesło, a z niego na kanapę. Wykonał palcami lewej ręki partię skomplikowanych ruchów, które pewnie miały dawać do zrozumienia, że gra solo. Zeskoczył na ziemię, opadł na kolana i prześlizgnął się przez cały pokój. Zatrzymał się przed wzmacniaczem (widzialnym) i przywarł plecami do podłogi, rozkładając ręce i dysząc ciężko. Teraz leżał rozpłaszczony na ziemi, zapewne delektując się wiwatami i brawami niewidzialnej widowni. Gwałtownie otworzył oczy (do tej pory trzymał je zamknięte, pewnie, aby lepiej skupić uwagę na wiwatach) i zobaczył nad sobą coś tak przerażającego, że mimowolnie z jego gardła wydobył się zduszony okrzyk. Axl wpatrywał się w niego gniewnie, a jego rozczochrane rude włosy zwisały cal od twarzy gitarzysty. (Lubie posługiwać się miarami typu; cale, stopy, jardy itp. Nie byłabym zła, gdyby stosowano je w szkole zamiast centymetrów, metrów, kilometrów itd., a co więcej byłabym nawet zadowolona! xD <przyp. aut.>) Hudson zakrył oczy dłońmi i westchnął ciężko.
- Zapomniałem... - jęknął i spojrzał na Rose'a przez palce. Czekał na wybuch. Czekał i czekał, i czekał, i czekał, i... nic. Wokalista popatrzył mu prosto w oczy.
- Zauważyłem. - powiedział z dziwnym spokojem. - Zrobiłem już to za ciebie. Ale więcej nie będę odwalał twojej brudnej roboty!!! - i się zaczęło... Mulat podniósł się z podłogi i powlókł się w stronę wyjścia. - Gdzie ty idziesz?! - zagrzmiał Axl. - Jeszcze nie skończyłem! - ale drzwi już zatrzasnęły się z łoskotem za niezadowolonym Saul'em.
 - Wygląda na to - Rudy zwrócił się do opierającego się o parapet okienny Duff'a - że sami musimy mu dać prezent. - Mckagan kiwnął głową i wyjrzał za okno.

***

- Slash?! Stary, co ty tu kurwa odpierdalasz?! - zapytał Izzy wychodząc z domu. Refleks to on miał... Do tej pory siedział w salonie paląc fajkę za fajką i brzdąkając coś na akustyku z pięcioma strunami (szóstą zerwał, a komu jak komu, ale Gunsom już na pewno nie chciało się ruszyć i założyć nowej). Dopiero chwilę temu zorientował się, co się dzieje.
- Ja? - spytał Hudson, starając się mówić wyraźnie, aby Stradlin go zrozumiał pośród gwaru rozmów. - Nic. - Izzy zdecydowanie się zagubił. - Heeeej! Nowa porcja steków!! - krzyknął Saul zdejmując z grilla nową porcję upieczonego mięsa. Ludzie natychmiast się na nie rzucili. Izzy'ego uderzyło to, jak dużo tych ludzi było.
- Ale Slash...
- No co? - przerwał mu brunet - Nic się nie dzieje. Wyluzuj Isbell. - rzucił bezbarwnym tonem. - Masz urodziny, nie? No to zaprosiłem paru znajomych, Zeppelini paru swoich. Powiem ci, że oni to naprawdę mają dobre znajomości! Ale patrz! Widzisz kogo udało mi się zaprosić! - dumny z siebie pokazał palcem gdzieś między ludzi. - To Ewa! - przy stole siedziała brunetka w koszulce Slayer popijając drinka i rozmawiając ze wszystkimi dookoła. - Dusza towarzystwa. - pochwalił Slash. Brzmiał jakby chwalił córkę za wybitne osiągnięcia.
- No tylko chyba zaprosiliście w chuj dużo tych znajomych... - Izzy nieprzytomnym wzrokiem wodził po ogrodzie.
- Co ty taki spięty? Weź to - wepchnął szatynowi do reki otwarta flaszkę Daniels'a - i idź się ogarnąć. - "Racja" - pomyślał chłopak. Miał na sobie tylko przetarte na kolanach jeansy (bynajmniej przetarcia nie były robione celowo) i rozciągniętą koszulkę z tak spranym nadrukiem, że tylko on wiedział co przedstawia, bo pamiętał, co przedstawiał gdy ją kupował. Wziął Jack'a, upił łyk i powędrował z powrotem do domu. Przeszedł przez kuchnię (jedyne pomieszczenie znajdujące się na parterze)  i otworzył drzwi wejściowe. Chciał w spokoju zaczerpnąć świeżego powietrza. Podniósł wzrok i szczęka mu opadła. Ludzie bez słowa zaczęli go mijać i przechodzić dalej, do ogrodu. Rytmiczny przeczesał palcami włosy. Na jego twarzy zaskoczenie mieszało się ze strachem. Oni wszyscy przyszli z powodu jego urodzin? Może powinien wygłosić jakąś mowę? Przełknął głośno ślinę i poczuł, że zaschło mu w gardle. Chyba tylko raz było u nich tyle ludzi - kiedy zrobili grilla i pozapraszali na niego wszystkich sławnych muzyków z Sunset. Pomyślał, że lepiej odejść od tych drzwi i pognał na piętro. Mijając pokój Led Zeppelin zatrzymał się, aby posłuchać. Nie mógł się oprzeć słysząc głosy swoich niemalże bogów.
- No chyba zgłupiałeś! - Jones szeptał zdenerwowany.
- A co w tym złego? - wykłócał się, również szeptem, Jimmy.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz?
- No normalnie! Przecież oni nie są głupi, John! Jak długo mamy to jeszcze ciągnąć?
- Powinniśmy sobie wszystko przemyśleć! Wiesz, że tam nie ma tak dużo miejsca! Potem znowu podejmiesz pochopną decyzję!
- Ale tam jest przynajmniej więcej miejsca niż tu! Zaczynasz gadać jak moja żona!
- Taaak? To wiesz co? Pieprz się! Wychodzę! - Stradlin usłyszał zbliżającego się do drzwi basistę i natychmiast oddalił się do swojego-Axl'a pokoju. Otworzył szafę i wybrał pierwsze z brzegu spodnie. Po głowie nadal tłukło mu się jedno tajemnicze pytanie "Co oni kombinują?". Ze zgrozą pomyślał, że tan fragment rozmowy brzmiał jak kawałek rozmowy jakiś zabójców, którzy ukryli w swoim pokoju ciało ofiary. Przestał zapinać spodnie, zbladł na twarzy i zaczął rozważać możliwość prawdziwości tej myśli. "Oni nie mogą być mordercami" skarcił się w myślach i wrócił do zapinania spodni. patrzył na ubrania, które zakładał, już ich nie dostrzegając. Zszedł na dół i wyszedł do ogrodu. Z daleka usłyszał Axl'a.
- No i gdzie on polazł?! - mówił rozglądając się dookoła. W rękach trzymał jakieś kolorowe zwiniątko. - O! Tutaj jest! - powiedział i popatrzył na Izzy'ego z iskierkami ekscytacji w oczach. Rytmiczny trochę oprzytomniał i zbliżył się do przyjaciela. Spod ziemi wyrósł Steven i stanął obok wokalisty, a z oddali śpieszył do nich Duff, któremu wreszcie(jak tłumaczył się później) udało się uwolnić od zainteresowanych nim dziewczyn.
- No, Slash! - popędził bruneta Rose. Hudson odłożył szczypce , którymi właśnie poprawiał węgiel na grillu i wytarł w spodnie tłuste od mięsa palce. Później poklepał Rudego po plecach, aby pozbyć się resztek tłuszczu, mówiąc, że chciał wokaliście w ten sposób dodać otuchy. Mrugnął do niego porozumiewawczo, ale tamten tylko ściągnął gniewnie brwi.
- Wszystkiego najlepszego, Izzy! Obiecuję, że w tym półroczu nie podpieprzę ci żadnej dziewczyny! - wykrzyknął wesoło Axl.
- Taaa... - Duff wydawał się powątpiewać - Wszystkiego najlepszego! - Steven położył szatynowi rękę na ramieniu.
- A tu masz prezent. - powiedział, na co Axl podał Izzy'emu kolorowe zwiniątko. Isbell trochę się zmieszał, ale przyjął podarunek. Odwiązał niebieską wstążeczkę i rzucił za siebie. Szarpnął za ozdobny papier i posłał go za wstążeczką. W rękach trzymał zielone pudełko z białymi kropkami. W środku było kolejne. Otworzył je i zobaczył kawałek materiału. Wyciągnął go ostrożnie i położył na drewnianym stole, odsuwając na bok ketchupy i musztardy. Rozwinął to coś, co okazało się być białą bandanką. Wewnątrz były dwie kasety: The Rolling Stones "It's Only Rock'n Roll" i Deep Purple "the Batlle Rages On..." Podniósł je, a spośród nich wypadło coś małego i błyszczącego. Była to metalowa kostka do gitary. Dość zużyta. Izzy pomyślał, że pewnie jego przyjaciele znaleźli ją na ziemii w jakimś barze i postanowili dac mu ja jako nowa, ale Axl ją uniósł.
- Ta kostka ma specjalne właściwości! - objaśnił - Grał nią Joe Perry! Patrz! - pokazał na wytarte "A" w kółku nabazgrane niechlujnie czarnym markerem. - Podoba się?
- Ależ tak! Jest wspaniała! - rozpromienił się solenizant.

***

Jimmy wypadł z domu wymachując torebką z prezentem. Za nim wyszedł Bonzo, a za nim jeszcze Plant i Jones. Wszyscy mięli na szyjach cytrynowo żółte krawaty w złote poprzeczne paski. Krawat kołysał się jak zegarowe wahadło na nagim torsie Page'a, którego wyraźnie rozpierała energia. Bonham sięgnął po kieliszek białego wina ze stołu. Poprawił swoją brązową marynarkę, która dość dziwnie komponowała się z granatowymi szortami. Plant wyglądał może trochę lepiej od perkusisty, a przynajmniej kiedy stali obok siebie widać było kontrast obu strojów. Wokalista założył proste białe spodnie z rozszerzanymi u dołu nogawkami i koszulę z krótkim rękawem. Co prawda żółty krawat zgrywał się z jego blond włosami, ale nie pasował już tak dobrze do różowo-fioletowych, kwiatowych wzorów na jego koszulce. Jedyny John Paul, jak przystało na okazję, założył spodnie od garnituru i białą koszulę. Bonzo zacisnął palce na kieliszku i ruszył za Page'm.
- Izzy! - zawołał wesoło Jimmy. Stradlin obrócił się do niego, a jego wzrok zatrzymał się przez chwilę na torebce. Przez chwilę wydawał się trochę przestraszony, ale już po chwili na jego twarzy wykwitł uśmiech.Wszelkie podejrzenia, jakie tkwiły w jego głowie odkąd podsłuchał tamtą feralną rozmowę wyparowały. Zeppelini podbiegli do niego.
- Izzy! - zawołał jeszcze raz Jimmy. - Robert przygotował przemowę! - wypalił podekscytowany. Wszyscy umilkli wpatrując się w Plant'a stojącego już na stole z pomiętą kartkę w dłoni zapisaną drobnymi literkami. Blondyn odchrząknął znacząco dwa razy. Wypił trochę wódki z butelki, która ledwo uchronił przed upadkiem, kiedy wchodził na stół.
- Drogi Izzy Stradlinie! - zaczął i omiótł ogród spojrzeniem - W dniu dzisiejszym mamy zaszczyt obchodzić 25 urodziny gitarzysty rytmicznego Guns N' Roses, przyszłej gwiazdy - tego właśnie ci życzymy! Dalszych sukcesów gitarowych! I mamy dla ciebie jeszcze jeden prezent - w tym momencie nie wiadomo skąd w rękach Jones pojawiła się śliczna gitara akustyczna, która podał Izzy'emu - niech ten instrument będzie ci sie koajrzył ze wszytskim co najlepsze (mówiąć ściśle miałem na mysli oczywiscie siebie i Led Zeppelin) - "widownia" parsknęła stłumionym chichotem - a mając instrument jesteśmy z nim niejako zaprzyjaźnieni, a posiadanie przyjaciela, z którym zawsze można porozmawiać muzycznie i który nigdy cię nie zostawi, jest mocnym oparciem w życiu. Nawet jeśli wszystko się posypie, a czasem tak się zdarza, pozostaje pasja, która wyznacza ci cel. Dlatego warto ćwiczyć i pielęgnować swoje pasje w każdy sposób i pod każdą postacią. O, tak i wiesz... - w tym momencie Jimmy wyjął spod stołu przenośny magnetofon i zastartował -

- Plant powiedział dwie pierwsze linijki, a po chwili już zaczął śpiewać -


Robert skakał na stole i wyginał się w rytm muzyki. Widownia natychmiast podchwyciła melodię i zaczęła podskakiwać razem z Plant'em. Jimmy chwycił ze stołu butelkę Jack'a, otworzył i wskoczył na stół obok wokalisty. Zaczął oblewać ludzi alkoholem i trzepać włosami razem z blondynem.

Kiedy piosenka dobiegła końca Jimmy krzyknął:
- Happy Birthday, Izzy! - i rozbił o blat stołu opróżniona butelkę po Danielsie, a drobinki szkła poszybowały we wszystkie strony. Wszyscy byli zbyt podekscytowani by się przejąć szkłem szybującym w ich stronę. Rozległy się wiwaty i gromkie brawa, a Zeppelini (już wszyscy) kłaniali się na stole i uśmiechali z satysfakcją do gości. Izzy aż nie wierzył w to co widzi, w to co czuje.
- Heeej! - krzyknął Bonzo - Jeszcze mamy prezent! - i wręczył Stradlinowi torebkę z podarunkiem. Wewnątrz był czarny krawat z wyszytym białymi literami "Led - Zeppelin". (Tą akcję, która będzie za chwilę miałam upchnąć w następnym rozdziale, ale stwierdziłam, że skoro wyjeżdżam na wakacje to nie mogę Was trzymać w takim napięciu przez tyle czasu. :) <przyp. aut.>)
- Dzięki. - baknął wzruszony Izzy. - Naprawdę nie musieliście... - ale od wymyślania na poczekaniu jakiś wspaniałych podziękowań wybawił go Jimmy.
- A kogóż moje oczy widzą! - wykrzyknął zaskoczony, ale bardzo radosny. - Ewa!
- Jimmy! - brunetka w koszulce "Slayer" odwróciła się w kierunku Page'a, uśmiechnęła szeroko i rzuciła mu się w objęcia. Zapanowało małe poruszenie. Ludzie czekali, aż Slash zdejmie z grilla porcję prawie spalone mięso, ale on śledził scenę, która właśnie się przed nim rozgrywała.
- Skąd ty się tu wzięłaś? - zapytał Jimmy odpychając dziewczynę i trzymając ją na wyciągnięcie ręki, aby mógł się jej przyjrzeć.
- Yyy... Zaraz, to wy się znacie? - spytał Slash.
- Tak! - odpowiedziała Ewa przenosząc wzrok z Page'a na Hudson'a. - Razem studiowaliśmy. Byliśmy naprawdę dobrymi znajomymi. - zachichotała.
- Ewa! - Bonham się odwrócił i wlepił wzrok w dziewczynę. - Czyli to jednak TY byłaś w tamtym samolocie?! - wykrzyknął uszczęśliwiony. - Zupełnie cie nie poznałem! - uścisnął dłoń dziewczyny.
- Ja ciebie też! Myślałam, że jeżeli będziecie gdzieś lecieć to prywatnym samolotem! Pomyślałam, że jesteście grupką fanów, którzy za wszelką cenę chcą się do was upodobnić, a już wielu takich spotkałam. A Robert i John? Wiem, że tu są, bo ich przed chwilą widziałam na stole...
- Ewa! - zapiszczał Plant przepychając się przez tłum. Odstawił na ziemie skrzynkę Daniels'a i uścisnął dłoń dziewczyny. Za nim dopchnął się John i zrobił to samo (wliczając odstawienie skrzynki).
- Jak miło cię znowu widzieć! - powiedział Jones.
- Ale opowiadaj gdzie byłaś i co tu robisz! - zawołał Jimmy i usiadł przy stole zapraszając gestem pozostałych by także usiedli.

***
_______________________________________________________
Ewy nie będzie w bohaterach, bo chciałabym, żebyście mieli możliwość sami ją sobie wyobrazić. :)
Myślę, że stan zawieszenia jest aktualny już tylko do mojego powrotu z wakacji. :D (19.07)

POD SPODEM JEST POST, ZAJRZYJCIE DO NIEGO!!!!

20 komentarzy :

  1. Kocham to opowiadanie! <3 Głównie oczywiście dlatego, że jest takie wesołe i wpędza człowieka w dobry nastrój c: Ale oprócz tego i Twój styl pisania jest przyjemny do czytania (dziwnie to brzmi, jakby się tak zastanowić...), bo jest taki... lekki. I Zeppelini mnie rozwalają XD
    Czekam na to 'odwieszenie' bloga <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło mi to słyszeć! Tak, mi też zawsze poprawia się humor kiedy je piszę. :) Dziękuję!
      Tak, ja też... :)

      Usuń
  2. Też kocham to opowiadanie!
    No, ale trudno go nie kochać. W końcu jest zajebiste. Urodziny Izzy'ego - Na moje też zawsze (w tym przypadku rodzice) zapraszają kogoś, kogo nie chcę albo nie znam... Ale te Stradlina, to wymarzone urodziny! Robert skaczący na stole <33 Co tam, że komuś szkło do oka mogło wpaść. Nawet gdyby wpadło to, ta osoba miałaby zaszczyt mieć w oku kawałki szkła po butelce, której dotykał Jimmy Page. Potem miałaby co, do opowiadania kolegą ze szpitala. Ewa... Będzie odgrywać jedną z głównych ról w opowiadaniu, czy tylko tak epizodycznie?
    Komentarz krótki, bo...Bo ostatnio nie mam na nic ochoty, wybacz.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! :D Co ja bym dała, żeby mi wpadł do oka odłamek szkła z butelki, której dotykał Jimmy Page! xD
      Ewa... raczej nie. Jest tak teraz, na jeden watek. Oczywiście ten rozdział do dopiero taki jakby początek tego wątku. :) No i nie oznacza to, że już nigdy potem się w opowiadaniu nie pojawi. Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  3. Jeeeeej, przeczytałam! <3 xDD
    Tak dawno nie czytałam żadnego bloga...
    Rozdział zajebisty, tyle powiem ^^
    Urodziny Ajziego.. No świetne, świetne :D
    Dochodzi jedenasta, wczesna pora, mój mózg jeszcze (!) nie pracuje tak, jak powinien, więc komentarz krótki ;-;
    A! A! Wiem co chciałam napisać!
    Wreeeszcie się doczekałam tego fragmentu z kurtką, który mi kieedyś wysłałaś! :D
    Wiesz, że liczę na kryminał.
    Aj lof ju <3
    Spodziewaj się powieści na Hangout'cie jak wrócisz.. :')
    A mooże ja coś w końcu na blogu naskrobię..?
    No nieważne ;-;
    Miłej zabawy, Bracie! Nie zgwałć jednorożca! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój podziw nie powala na łopatki! xD Tak jak powinien, czyli jak?? Noo... Fragmentów będzie teraz więcej, bo zaczęłam akcję i muszę ją dokończyć, ale przecież co szkodzi jeszcze trochę potrzymać Was w napięciu? 3:D

      Usuń
  4. Daaawno nie komentowałam, ale... Wiesz jak jest :P
    Jak zobaczyłam Ewę to musiałam skomentować, musiałam, musiałaaaaam!
    ONA JEST ZAJEBIIISTA! A jaka fajna musi być osoba, którą była trochę inspirowana, hmm.... xDDD
    Jestem strasznie ciekawa jej historii, pisz, pisz! :D
    Ogólnie to mega lubię twojego bloga, ale to wiesz :D
    I Izzy jest zajebiaszczy, uwielbiam Go <3 Wszystkich ich uwielbiam <3
    I tak...
    :) <3 :D ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieem! ^^ No faktycznie musi być fajna... Chciałabym ją poznać. xD Dzięki! Pisze, piszę!
      Emotikony to najlepsza część Twojego komentarza! XD

      Usuń
  5. Jak ja się za tym stęskniłam, haha! Twoje poczucie humoru jest rozbrajające, no XD Zeppelini na stole, taaak, haha!!!
    I się pojawiła lasencja. Uhuhuuuuu. Może być ostro. Ja to bym ją dała do Slasha XDDDD Ale ja wszystkie fajne baby dałabym do Saula. Ja to ja, you know XD
    Nie no serio, podoba mi się jak zawsze, bardzo, bardzo!
    I wybacz za opóźnienie z komentarzem, ale nie było mnie w domu.
    Wenyyy!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! ♥ Tak, zauważyłam! Nie zapominajmy o innych samotnikach w tym opowiadaniu! ;D DZIĘĘĘĘĘĘKIIIII!!

      Usuń
  6. Już jestem! Wybacz byłam na wakacjach, w nocy wróciłam.
    HHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH SLAAAAAAAAAASH ALE TY MNIE KURWA ROZŚMIESZYŁAŚ Z TĄ AKCJĄ HAHAHAAHAHAHAHAHAHHH O KURWA, NIE MOGĘ PRZESTAĆ SIĘ ŚMIAĆ HAHAHAHHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    JA TEŻ CZĘSTO TAK SOBIE WYOBRAŻAM, ALE TO BYŁO ŚWIETNE AHAHAHAHAHAHA WPADASZ DO DOMU, NAPAWASZ SIĘ, OTWIERASZ OCZY A TU RUDY NAD TOBĄ STOI AHAAHHAHAHAAHHAHAHAHAHAAHHAAHHHHHHHHAAHHHAAHAHHAHHAHHAHAHHAHAAHAHAHHHA
    O JA PIERDZIELĘ HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAH

    " Slash?! Stary, co ty tu kurwa odpierdalasz?! - zapytał Izzy wychodząc z domu. Refleks to on miał... Do tej pory siedział w salonie paląc fajkę za fajką i brzdąkając coś na akustyku z pięcioma strunami (szóstą zerwał, a komu jak komu, ale Gunsom już na pewno nie chciało się ruszyć i założyć nowej)" -HHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    TEN IZZY...KOCHAM IZZY'EGO! ZNACZY KOCHAM WSZYSTKICH, ALE IZZY'EGO NAJBARDZIEJ! <3<3<3
    I TE JEGO ROZMYŚLANIA, CZY POWINIEN WYGŁOSIĆ MOWĘ, HAHAHAHAHHAHAHA.

    OOOOOOO, O CO CHODZI ZEPPELINOM? HMM? TAK, IZZY, ONI SĄ SERYJNYMI MORDERCAMI, HAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAAH
    SLASH WYCIERA TŁUSTE ŁAPSKA W ROSE'A, HAHAHAHAHHAHHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA

    "Wszystkiego najlepszego, Izzy! Obiecuję, że w tym półroczu nie podpieprzę ci żadnej dziewczyny! - wykrzyknął wesoło Axl.
    - Taaa... - Duff wydawał się powątpiewać"- HAHAHAHAHHAHHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, NO JASNE ROSE, JA JUŻ CI WIERZĘ! XDDDDDDDDDDDDDDDDDD

    KOSTKA PERRY'EGO *.* :OOOOOOOOOOOOO ALE JA BYM CHCIAŁA TAKĄ ZŁAPAĆ *.*

    WYGLĄD ZEPPELINÓW I PRZEMOWA PLANTA BYŁA....ZARAZ...BONZO W MARYNARCE? :OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO

    HAHAHHAHAH TA PRZEMOWA PLANTA
    "niech ten instrument będzie ci si koajrzył ze wszytskim co najlepsze (mówiąć ściśle miałem na mysli oczywiscie siebie i Led Zeppelin" - JEBŁAM HAHAHAHAHHAHHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA

    BYĆ OBLANYM ALKOHOLEM PRZEZ PAGE'A <3333333333333333333333333333333333333333 I TEN KRAWACIK <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333

    Ewa. To jest dość ciekawa postać. Zna Slasha i całe Led Zeppelin.

    "Ewa! - zapiszczał Plant"- nie wiedzieć czemu, strasznie mnie to rozśmieszyło HAHAHAHAHHAHHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHHHAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA

    no kochana, ja wróciłam w nocy, teraz weszłam i na pierwszy ogien poleciał Twoj zajebisty blog! JA CHCĘ WIĘCEJ! <3333333333333333333333333
    A teraz lecę dalej :*******************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jeden z najdłuższy komentarzy, jaki kiedykolwiek dostałam! xD Bardzo dziękuję! Ogroamnie się ciesze, że trak podoba Ci się moje opowiadanie!

      Usuń
  7. Jejciu, odnalazłam kolejnego przecudownego bloga :D MORDA MI SIĘ CIESZY, NICZYM W GWIAZDKĘ! Opowiadanie bardzo mi do gustu przypadło, więc możesz spodziewać się jedenastego obserwatora w mojej nędznej postaci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na zdrowo jebnięty Dodatek 5!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na 6 rozdział pod nazwą "Gorszy" Po dwumiesięcznej przerwie od publikowania.
    Liczę na długie komentarze i miłe przyjęcie.

    http://bullshit-and-lies.blogspot.com/2014/07/rozdzia-6-gorszy.html

    ABC.

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM! KOCHAM!
    Jesteś mistrzem (powtarzam się po raz 1000000, ale co tam xD)! Wróciłaś w wielkim stylu kochana! No i oczywiście jak zawsze wprowadziłaś mnie z zajebiście dobry humor! Za to Ci serdecznie dziękuję!
    Rozdział był całkiem długi, interesujący, no po prostu zajebisty! ZA TO CIĘ KOCHAM!

    Love,
    Chelle ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile Miłości! ♥.♥ Dziękuję za tyle pochlebstw! Bardzo proszę! xD Chelle mnie kocha! ^^
      DZIĘKIII!!!! Uwielbiam takie komentarze. :P

      Usuń

Jeśli jesteś blogerem wiesz jaka to radość, kiedy ktoś napisze Ci na blogu komentarz, jeśli nie jesteś to wiedz, że tak jest. ;)