JEŚLI SKOPIUJESZ COŚ Z TEGO BLOGA, ABY CZERPAĆ WŁASNE KORZYŚCI - MOJE GLANY NIE WYTRZYMAJĄ!!!

OSTRZEŻENIE:

Czytanie bloga zagraża życiu lub zdrowiu (potwierdzono naukowo)!

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 6



Uwaga! Na początek odsyłam wszystkich do poprzedniego rozdziału, bo albo nie wszyscy go skomentowali, albo po prostu nie przeczytali!

Jumpin'Jack Flash


- Bo nie! - zakończył dyskusję Bonzo.
- Dobra, słuchajcie. - powiedział Plant. - Ja się tam nie mieszam w te wasze kłótnie, ale mam wrażenie,  ze potrzebujemy pieniędzy. Ja mam jeszcze dziewięć dolarów, a reszta to funty. - Zeppelini popatrzyli po sobie i przejrzeli swoje kieszenie.
- Ja mam dwa dolary... - zakomunikował Jimmy.
- Aja nie mam nic. - oświadczył Bonham.
- Czyli idziemy? - bardziej zdecydował niż zapytał Robert. Chłopcy pokiwali zgodnie głowami. Wyszli z domu spoglądając tylko na chorego Izzy'ego. Wymienili waluty w kantorze i poszli na spacer, aby zapoznać się z miastem.
- Hmm... - John Paul postukał się w zamyśleniu palcem po czole. - Tak myślę, że skoro oni nas u siebie 'goszczą' to może postawmy im Daniels'a, co? Tak w zamian za gościnę. - chłopcy przystali na propozycję basisty i poszli na zakupy. Wzięli trzy skrzynki Jack'a (dwie dla siebie, jedną dla gospodarzy Hellhouse) i zawrócili do domu. Po drodze zahaczyli jeszcze o sklep muzyczny, McDonald'a i częściowo o Sunset Strip. W efekcie do 'domu' dotarli dopiero o siódmej wieczorem.
- Heeej! - krzyknął Jones wchodząc do środka. Perkusista zamknął drzwi. Na dół zszedł Axl. Jimmy wybuchnął śmiechem, bo dopiero teraz zobaczył jaką koszulkę ma Rudy. Była na niej okładka pierwszej płyty Led Zeppelin. Page'a bardzo to rozbawiło. Izzy wciąż leżał na kanapie, ale wyglądał o wile lepiej. Czytał gazetę od czasu do czasu pociągając nosem. Gitarzysta Led Zeppelin przyjrzał mu się uważnie i ze śmiechem stwierdził, że ten podobnie jak Rose założył koszulkę z zespołem wymienionym wyżej. Jimmy szturchnął Plant'a w bok i ruchem głowy wskazał na koszulkę Stradlin'a i Wiewióry. Robert uśmiechnął się szeroko i to samo zrobił wobec pozostałych członków zespołu.
- Będzieeemyyyyyy piiiićććććć ! - krzyknął basista. Na dół zbiegł, albo raczej spadł Slash z wyszczerzem. Podniósł się z podłogi i odgarnął włosy z twarzy. Widocznie wrócił podczas ich nieobecności. Bonzo i Page w tym samym momencie zaczęli się śmiać. Tarzali się po podłodze nie mogąc złapać oddechu. To nietypowe zachowanie wywołał T-shirt Mulata.



(Wiem, że po tatuażu na lewej ręce można stwierdzić, że to zdjęcie wykonano po roku 1987, ale nie zwracajmy na to uwagi i przyjmijmy, że jednak nie... xD <przyp. aut.>) 

- Dobra. Trzeba opróżnić te dwie skrzynki whiskey. - powiedział Plant ignorując Jimmy'ego i John'a.
- Ale przecież dwie miały być dla nas... - szepnął Jones na ucho Plantowi.
- Sam chciałeś być miły i podziękować za gościnę. - odparł Robert. Do pokoju doszli jeszcze Steven i Duff. Oni już nie mieli koszulek z Led Zeppelin. Steven w ogóle nie miał koszulki! A McKagan na swojej miał nadruk "Ramones". Wszyscy zajęli miejsca, gdzie tylko się da, tj. na kanapie lub na podłodze. Jimmy i Bonzo w miarę się uspokoili, chociaż spokój w ich przypadku jest chyba nie możliwy... John Paul rozdał wszystkim Jack'a. Każdy dostał na początek jedną flaszkę.
- No to dobra. - zaczął rozmowę basista Zeppelinów. - Powiedzcie, co robiliście, kiedy was nie było w domu?
- To może ja opowiem. - powiedział Izzy. - Wieczorem wyszedłem, żeby ich poszukać. Szedłem ulicą i wpadłem naa...
- Jak ty możesz opowiadać historię, której nawet nie znasz?! - przerwał mu Slash. - Zamknij się i daj powiedzieć tym, którzy wiedzą, co się działo. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam ochoty słuchać wywodów pana Stradlina o tym, co robił Slash, a czego nie robił, które z resztą sam wymyślił! - Izzy zrobił obrażoną minę i zamilkł.
- Ale ja poszedłem najwcześniej, czyli ja zaczynam. - pałeczkę przejął Duff. Pokazał Hudsonowi język i zaczął opowiadać. - To było tak. (W filmach zazwyczaj w tym momencie faluje obraz i przenosi się do tamtych wydarzeń. <przyp. aut.>) Kiedy kazaliście mi iść po ten samochód to się wróciłem i...
- Steven kazał... - wtrącił Axl.
- Cicho Wiewióro. - uciął Duff. - I zorientowałem się, że nie mam kluczyków. No to stwierdziłem, że trzeba będzie je znaleźć, bo jak nie to i tak nie odpalę samochodu. Pomyślałem, że największe prawdopodobieństwo było, iż zostawiliśmy je w Troubadur. Wróciłem się tam, ale jak przeszukałem garderobę, to ich już tam nie było... Wpadło mi do głowy, żeby się napić, bo może wtedy łatwiej będzie mi szukać i zamówiłem Daniels'a. Kiedy już tak do połowy opróżniłem flaszkę to Vince zaczął się drzeć, że pora rozkręcić imprezę i w ogóle. Potem z nimi gadałem...
- Z nimi, czyli z kim? - zapytał Steven.
- No z Mötley Crüe. Powiedzieli, że mogę iść z nimi zabalować. No to ja się zgodziłem. Wzięli mnie ze sobą to jakiegoś burdelu i podzielili się dragami. Oni poszli się zabawiać z jakimiś panienkami, a ja zostałem przy stoliku. Potem jeszcze trochę wypiłem i nie wiem co było dalej, bo film mi się urwał, a jak się obudziłem to leżałem pod drzwiami.
- A ja! - Slash doczekał się swojej kolejki. - Ja nie chciałem spać z Żyrafą i poszedłem na Sunset. Jak już prawie doszedłem pod Troubadur, gdzie mięliśmy samochód to mi się przypomniało, że McKagan mi wrzucił kluczyki do kieszeni jak zaparkował. No to poszedłem do auta i wyjąłem gitarę. Nudziło mi się, więc zacząłem grać. I jak już kończyłem pierwszą piosenkę to ktoś położył mi rękę na ramieniu. Obróciłem się iii... Nie uwierzycie co zobaczyłem! - Hudson potrafił zainteresować publikę. - Tamta ręka to była ręka Joe Perry'ego! Prawdziwego Joe Perry'ego!
- Czego tyżeś się naćpał? Podaj numer do swojego dilera! - wykrzyknął całkiem poważnie Adler.
- Ale ja wcale nie żartuję!  - oburzył się chłopak. - A tak swoją drogą, to przecież wszyscy ćpamy u tego samego. Obok mnie stał Perry! Ja też na początku nie wierzyłem, ale jednak. W sumie nie macie wrażenia, że jakieś dziwne to Los Angeles? Wróćmy do Joe'a. Zapytał z jakiego jestem zespołu i powiedział, że jestem dobry! Powiedział, że jestem dobry, czaicie?! I zaprosił mnie do swojej garderoby, a tam byli Aerosmith w pełnym składzie! I potem graliśmy razem. Ja i Perry! Mówię wam, było zajebiście! A potem przenocowałem w samochodzie.
- I tu mi się wszystko wyjaśnia! - Ucieszył się Izzy. - Ja jak was szukałem spotkałem Tylera i szukał Perry'ego, bo mówił, że poszedł ze Slash'em i nie wrócił, a potem Joe przyszedł, to ja poszedłem.
- I potem wróciliście do domu. - powiedział Rose. - A potem...:

~*~ (wspomnienie) ~*~

Izzy obudził się po kilku godzinach. Nie mógł spać. Zszedł na dół, aby wziąć jakieś leki na gardło. Na początku przeszukał pokój swój i Axl'a. nie było tam nic. Pomyślał, że wypije gorącą herbatę z cytryną. 
- Axl? - zapytał siedzącego przy stole wokalistę czytającego codzienną gazetę. - Gdzie mamy herbatę?
- W szafce po lewej, na górnej półce. - powiedział obojętnym tonem nie podnosząc wzroku znad gazety.
- Dzieki. - usłyszał w odpowiedzi. Po kwadransie zbiegł na dół Steven.
- Axl, gdzie jest pranie? 
- Na balkonie. - Rudy nadal wpatrywał się w gazetę. Adler zostawił ślady gołych stóp na zakurzonej podłodze.
- Nieeee!!!! - jęknął widząc mokre skarpetki. W tym czasie do domu wszedł Duff.
- Rudy? - Axl zazgrzytał zębami - Mamy jeszcze aspirynę?
- Może to ty mi najpierw powiedz, gdzieś ty do kurwy nędzy był?! Przez całą noc cię nie ma w domu, a teraz sobie tak nagle wejdziesz i myślisz, że wszystko jest okej? Wyleczysz kaca i zaszyjesz się w swoim pokoju! Nie ma tak łatwo! Gadaj, gdzie żeś był?! - chłopak złożył gazetę i stanął na przeciwko blondyna.
- Axl, wyluzuj. Co się tak wkurwiasz? - odparł spokojnie Duff. - Byłem na Sunset. Przecież wróciłem, tak? Nic się nie dzieje. Powinieneś odpocząć.
- Jak mam się nie wściekać, jak średnio dwa razy na tydzień mój basista robi sobie 'nocny wypad' i wraca po kilku dniach lub po kilkunastu godzinach, a w dodatku zawsze jest ta sama gadka?! Ogarnij się chłopie! Nie zauważyłeś, że przez ciebie wszyscy możemy zaczynać od początku?! Ja mam dosyć szukania nowych zespołów, z którymi mógłbym zaistnieć! Zrozum to!
- Axl. Posłuchaj. Ty też nie raz znikałeś i nikt nie wiedział co z tobą. To mamy tę aspirynę czy nie?
- Mamy. W kuchni w szafce po prawej.
- Dzieki. - Duff poklepał kolegę po ramieniu i poszedł zająć się sobą. I właśnie w najbardziej niekorzystnym dal siebie momencie do Hellhouse wszedł Slash.
- Następny się znalazł! - miło powitał go Axl. - Wychodzi sobie z domu i wraca, bo akurat tak mu się spodobało! Świetnie! Po prostu zajebiście! Idźcie wszyscy i wróćcie po pieniądze! Gdzie ty się podziewasz?! Nie możesz choć raz wrócić wcześniej! Znalazł się wielki pan i władca Slash! Mówcie mi królu! Podtykajcie wszystko pod nos, a ja i tak będę wybrzydzał! Wy macie mi usługiwać, a ja się wkurwię, obrażę i pójdę, a jak wrócę to mnie powitajcie na kolanach i bijcie mi pokłony, że zrobiłem wam łaskę i wróciłem do domu! Świetnie! - Mulat stał w progu przerażony. Był zupełnie zdezorientowany i nie wiedział o co chodzi. Rose krzyczał posyłając słowa w jego kierunku. McKagan korzystając z okazji, że Rudy wyżywał się na Kudłaczu wymknął się do góry.
- Ale Axl, co się stało? Wyluzuj. A widziałeś gdzieś moją koszulkę z Led Zeppelin? - zapytał Hudson.
- A co ja kurwa jestem?! Jakieś pierdolone biuro podróży czy recepcjonistka w hotelu?! I co wyluzuj, co wyluzuj!? Wchodzi sobie do domu i myśli, że razem z McKaganem będę robić za władców! Niedoczekanie! Kompletnie wam się w tych pustych łbach poprzewracało! Całkiem! Jeszcze wspomnicie moje słowa! - Saul poszedł na palcach do swojego pokoju. Kiedy wszedł do środka zobaczył Duff'a na łóżku. Wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami i zamknęli drzwi na klucz.

~*~

- No to było mniej więcej tak. - Axl zakończył przemowę. Ledzi spojrzeli na siebie zdziwieni i poprosili.
- A może opowiecie coś więcej o sobie?
- No dobra... - wyjąkał Steven. - To ja zacznę! Poznałem Slash'a jak...
- Jak się wyjebałeś na deskorolce. - wtrącił roześmiany Hudson.
- Jak miałem dwanaście lat. No tak... Wywróciłem się na deskorolce i Slash podjechał na swoim rowerze, żeby spytać czy nic mi się nie stało. Potem okazało się, że naprawdę mamy o czym gadać i się zaprzyjaźniliśmy. Nauczyłem go grać na gitarze. Ja grałem na perkusji. Zaczęliśmy uciekać ze szkoły. Oczywiście Slash częściej. On mieszkał u babci, bo jego rodzice się rozwiedli, zresztą tak jak moi. Potem założyliśmy zespół Road Crew. Nie za bardzo nam szło. Później doszedł do nas Duff i jeszcze w końcu poznaliśmy się z Axl'em i Izzy'm i powstało Guns N' Roses. - Popcorn zakończył swoją wypowiedź.
- No a ja poznałem Axl'a jeszcze w szkole. - powiedział Stradlin. - Polubiliśmy się i zaczęliśmy razem grać. Graliśmy covery. Czasem ja na gitarze, czasem on. W końcu wyjechałem do Los Angeles. Byłem w różnych zespołach. Po jakimś czasie znalazł mnie Rose. To było naprawdę dziwne. Podobno chodził z kartką 'Where's Izzy?'. - wszyscy wybuchli śmiechem, włącznie z Axl'em, ale on nie był zbyt zadowolony, że Stradlin powiedział o tym małym dziwactwie. - I byliśmy w różnych zespołach. Czasem nawet prawie ze sobą konkurowaliśmy, ale ostatecznie zakończyliśmy na Guns N' Roses.
- Okej. A teraz coś ze spraw organizacyjnych. - odparł Axl. - Do pokoju Zeppelinów wniosłem łóżko Slash'a, a Slash'owi dałem dwa materace do pokoju. jak sobie znajdziesz łóżko to będziesz miał.
- Że co?! - obruszył się Hudson.
- To!
Chłopcy pili i rozmawiali. W końcu Saul powiedział, że idzie do pokoju. Mulat poszedł pod prysznic. Za chwilę do łazienki wpadł Steven z aparatem fotograficznym, który niedawno kupił. Usiadł przy drzwiach na podłodze i zaczął go podziwiać.
- Hmmm... Hmm... - Kudłacz próbował dać do zrozumienia Adlerowi, że chcę uzyskać trochę prywatności. Próbował się w miarę możliwości zasłonić.
- Nie przeszkadzaj sobie. - blondyn spojrzał na kolegę. W tym samym momencie wybuchnął głośnym śmiechem. Gitarzysta zmarszczył brwi ze złości. Nie wiedział jak powinien zareagować na (nie)typowe zachowanie perkusisty. Po prostu stał i się patrzył. Mokre włosy smętnie zwisały. Zaczął rozglądać się za ręcznikiem lub czymś podobnym. Nic takiego nie było.
-Co-Coś... - chłopak próbował coś powiedzieć, ale nie potrafił złapać oddechu. Hudson spojrzał na niego z miną pt. 'pożal-się-Steven(Boże)'. Z pokoju obok dobiegały dźwięki kawałka Stones'ów - Jumpin' Jack Flash:
"I was raised by a toothless, bearded hag,
I was schooled with a strap right across my back,
But it's all right now, in fact, it's a gas!
But it's all right, I'm Jumpin' Jack Flash,
It's a gas! Gas! Gas!"

- Coo- Cooś... Maa- Mało... Za-Zaas-Zasłaniasz! - wykrztusił Popcorn tarzając się po podłodze i śmiejąc do rozpuku.
- I czego rżysz, debilu? - zdenerwował się Slash. - Nie moja wina, że to takie długie! - powiedział zły na samego siebie, że ma się czym pochwalić. Przecież to nie jego wina! Steven wyczołgał się z łazienki i próbował się uspokoić, ale nie za bardzo mu szło. Około trzeciej w nocy wszyscy postanowili pójść do pokoi.

__________________________________________

I jeszcze jedna sprawa...
Serdecznie zapraszam do zaobserwowania bloga! :)

21 komentarzy :

  1. Kochana! To było shdgfhcsgakfsdhfncadjfskfbcnkj *_________________________*
    Ale pamiętaj, Lars i tak Cię pozwie! Od niego nie uciekniesz choćby nie wiem co!
    Teraz to w ogóle ma powód! Tak genialnie pisać? TO NIEDOPUSZCZALNE! :)
    Rozdział był cudny, świetny, zajebisty! *.* Nie wiem jak to robisz, ale za każdym razem mam ochotę czytać więcej i więcej! :*
    Czekam na następny :3

    Love,
    Chelle

    PS Zapraszam na nowy rozdział :)
    http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przemiłe słowa! :D Bardzo się cieszę, że tak ci się podoba moje opowiadanie. <3
      Do zobaczenia!

      Usuń
    2. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział :)
      http://november-rain-story.blogspot.com/2014/03/rozdzia-7.html

      Usuń
  2. "końcówka rozpierdoliła system(dosłownie bo jak przeczytałam to musiałam komputer zresetować)." --->>> hahahah! XDD Dziękuję za komentarz! Następny powinien pojawić się za tydzień. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahaha końcówka zajebista xD Zauważyłam, że lubisz zaczynać posty od 'Uwaga!' :p Ale wiesz co? Axl przypomina mi zazdrosną narzeczoną... xD A Steven szurniętą fankę :3 I znalazłam błąd, jestem z siebie dumna! <3 Napisałaś 'dal' zamiast 'dla' :3 podbudowałam sobie samoocenę, ciesz się! :D Zdecydowanie najlepszy rozdział jak narazie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Axl narzeczoną?? O.o Steven fankę? Chyba swoją! xD Jeśli ma ci to poprawić samoocenę to szukaj. Mi to nie robi różnicy, chociaż przyznam, że ten rozdział chyba sprawdziłam jak do tej pory najmniej dokładnie. :3
      Dzięki! :D

      Usuń
  4. Fifhsjckbosvbhmfk *.* "Nie moja wina, że to takie długie!"- rozwaliło mi mózg i telefon... Bo oplułam ekran xD Ogólnie rozdział wyjebany w kosmos ;D
    ~Angela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na blogu pierwszego anonimowego czytelnika! :D No tak. Ten tekst wymyśliłam w dość dziwnych okolicznościach, a mianowicie w domu u Tiny (patrz wyżej xD) i to z nią w łóżku! Znaczy się, spychała mnie na ziemię... xD
      Dzięki! <3

      Usuń
    2. Och, jestem zaszczycona... :3 aż mi łezka po policzku spłynęła :')

      Usuń
    3. :) Haha xD fajne okoliczności xD Moje postanowienie niezabardzo noworoczne to zacząć komentować posty ^^
      ~Angela

      Usuń
    4. Mi to odpowiada. ^^

      Usuń
  5. Świetne! Zabawnie wyszło to całe opowiadanie, co i jak XDDD I jeszcze te koszulki Zeppelinów... Hahaha nieźle się uśmiałam, naprawdę :p
    Czekam na ciąg dalszy z wielką niecierpliwością.
    Życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi! xD Nie chciałam pisać opowiadania, które będzie jakimś romantykiem, ale też nie chciałam pisać kryminału, który cały czas trzymałby czytelników w napięciu. Po za tym wolę czytać śmieszne historie, więc spróbowałam sama taką stworzyć. ;)
      Dzięki Wam mam mnóstwo weny do dalszych rozdziałów i także pozdrawiam! :*

      Usuń
  6. przeczytałam, nie mam czasu skomentować, ale u mnie dodatek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZAJEBIOZA! HAHAHA DWIE DLA NAS JEDNA DLA GUNSÓW, ALE WYSZŁO ODWROTNIE! HAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHA WKURWIONY AXL!
      ZAJEBISTE! SORRY, MAM JESZCZE KILKA BLOGÓW DO PRZECZYTANIA!

      Usuń
    2. Dziękuję! :) No tak. Tak wyszło. Zauważyłam, że każdy zwraca uwagę na inny wątek. Ale to bardzo dobrze!
      Jasne, spoko! xD

      Usuń
  7. Well, well, well...
    Komentowałam poprzedni? Nie wiem. Ale przeczytałam na pewno. To skomentuję ten. xD
    Aha, wysłałam Ci maila, odpisałaś? Czekaj... *wchodzi na maila* O, odpisałaś. No to już nic, zaraz przeczytam. :D
    Mi to się bardzo podoba to, jak piszesz. Ogólnie masz super poczucie humoru i umiesz sprawić, żeby rozdział czytało się lekko i z wyszczerzem a la Steven na twarzy :D
    W ogóle jaram się, że jest tu dziewczyna mną inspirowana, kochom Cię, kochom, kochom. xD <3
    O, chcesz czekoladę?
    No i tak... Chyba tyle. Żadnych uwag ani rad nie mam, byle tak dalej ;D
    Czekam na kolejny. ;*
    Masz tą czekoladę, wiem, że chcesz *daje* xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto by nie chciał czekolady? xD
      Uwielbiam twoje humorystyczne komentarze. Ale wiesz, nie zapomnij, kto przyczynił się do tego, że teraz słucham GN'R i pisze o nich bloga? No kto? Na razie mogę ci się tylko odwdzięczyć wplatając cię w akcję opowiadania. ♥
      Dziękuję za opinię! Kolejny o ile się nie mylę (taaak... Ja się lubię mylić... ;)) w następny piątek, czyli jutro...

      Usuń

Jeśli jesteś blogerem wiesz jaka to radość, kiedy ktoś napisze Ci na blogu komentarz, jeśli nie jesteś to wiedz, że tak jest. ;)